Od tej nieszczęsnej randki minęło dobre kilka miesięcy, niby wszystko się układało, ale Karolina i Dominik trzymali się od siebie jak najdalej. Nie mieli ochoty na jakieś wspólne wypady całą grupą, przez co Legia podzieliła się na dwa obozy. W jednym z nich był Dominik, a w drugim Karolina. Kuba i Ola bardzo na tym cierpieli, a tym bardziej ich związek. Często między nimi dochodziło do sporów i spięć.
Kuba: Nie przesadzaj! Wcale nie spędzam więcej czasu z Dominikiem, niż z Tobą. -protestował.
Ola: Jasne! Już ja wiem lepiej. Daj mi spokój. -usiadła obrażona na kanapie.
Kuba: Czego Ty ode mnie chcesz?! Czep się swojej Karolinki! Wszędzie razem chodzicie, psiapsiółki. -prychnął wściekłością.
Ola: Co?! Jesteś okropny! Jak możesz tak nawet mówić? -popatrzyła mu w oczy.
Kuba: Mogę mówić co zechcę, to mój dom! -wrzasnął.
Ola: Skoro to Twój dom, to ja się stąd wyprowadzam. -wyszła zła z pokoju, prosto do sypialni, gdzie pakowała swoje walizki.
Kuba bardzo żałował swoich słów wobec ukochanej, ale jego duma nie pozwalała mu na to, żeby podejść do niej i ją przeprosić. Stał w progu i patrzył jak dziewczyna niezdarnie pakuje swoje ubrania do swojej ukochanej, różowej walizeczki. W końcu ogarnęła swoje rzeczy, założyła płaszcz i z wysoko podniesionym czołem opuściła mieszkanie.
Wyszła z budynku i nagle usłyszała za sobą, czyjś bieg... Oczywiście zgrzany i zmęczony Kubuś dogonił ją... Z jej szczoteczką w dłoni.
Kuba: Zapomniałaś... -dał jej, zmęczony biegiem.
Ola: Pff... Dupek! -prychnęła i czym prędzej odeszła.
Poszła do swojej najlepszej przyjaciółki, Karoliny, która była bardzo zdziwiona przybyciem swojej koleżanki z walizką. Kuba i Ola byli dotąd nierozłączalni, a tu taka niemiła niespodzianka. Oczywiście przyjęła ją pod swój dach, może nie było u niej wielkich luksusów, ale spać miała gdzie.
Karolina: Co się stało? Słoneczko? -popatrzyła na nią, kiedy ta się rozpakowywała.
Ola: Pokłóciliśmy się. Zresztą nie chcę o tym rozmawiać. -westchnęła, pociągając nosem.
Karolina: Poczekaj, zaraz Ci dam chusteczkę. -przeszukiwała swoją szufladkę.
Ola: Mhm... Faceci są okropni. -wyszeptała.
Karolina: Proszę... -podała jej chusteczki higieniczne.
Ola: Dzięki. -wydmuchała nosek.
Karolina: To przeze mnie... Na pewno przeze mnie i Furmana.
Ola: Nie mów tak nawet. -popatrzyła na nią, gładząc jej policzek.
Karolina poszła do kuchni. Była głodna, więc otworzyła lodówkę, znalazła truskawkowy jogurcik i postawiła go na stole. Usiadła i spojrzała na telefon, aby sprawdzić godzinę, dostała sms'a, od niego, od tego faceta, który kilka miesięcy temu umówił się z nią na randkę, a potem nie chciał nawet na nią spojrzeć, od Dominika.
"Cześć. Nie chcę, aby Kuba i Ola cierpieli przez nas. Przyjdź z nią dzisiaj o 21:00 do klubu. Wyślę Ci potem adres.
Kuba: Nie przesadzaj! Wcale nie spędzam więcej czasu z Dominikiem, niż z Tobą. -protestował.
Ola: Jasne! Już ja wiem lepiej. Daj mi spokój. -usiadła obrażona na kanapie.
Kuba: Czego Ty ode mnie chcesz?! Czep się swojej Karolinki! Wszędzie razem chodzicie, psiapsiółki. -prychnął wściekłością.
Ola: Co?! Jesteś okropny! Jak możesz tak nawet mówić? -popatrzyła mu w oczy.
Kuba: Mogę mówić co zechcę, to mój dom! -wrzasnął.
Ola: Skoro to Twój dom, to ja się stąd wyprowadzam. -wyszła zła z pokoju, prosto do sypialni, gdzie pakowała swoje walizki.
Kuba bardzo żałował swoich słów wobec ukochanej, ale jego duma nie pozwalała mu na to, żeby podejść do niej i ją przeprosić. Stał w progu i patrzył jak dziewczyna niezdarnie pakuje swoje ubrania do swojej ukochanej, różowej walizeczki. W końcu ogarnęła swoje rzeczy, założyła płaszcz i z wysoko podniesionym czołem opuściła mieszkanie.
Wyszła z budynku i nagle usłyszała za sobą, czyjś bieg... Oczywiście zgrzany i zmęczony Kubuś dogonił ją... Z jej szczoteczką w dłoni.
Kuba: Zapomniałaś... -dał jej, zmęczony biegiem.
Ola: Pff... Dupek! -prychnęła i czym prędzej odeszła.
Poszła do swojej najlepszej przyjaciółki, Karoliny, która była bardzo zdziwiona przybyciem swojej koleżanki z walizką. Kuba i Ola byli dotąd nierozłączalni, a tu taka niemiła niespodzianka. Oczywiście przyjęła ją pod swój dach, może nie było u niej wielkich luksusów, ale spać miała gdzie.
Karolina: Co się stało? Słoneczko? -popatrzyła na nią, kiedy ta się rozpakowywała.
Ola: Pokłóciliśmy się. Zresztą nie chcę o tym rozmawiać. -westchnęła, pociągając nosem.
Karolina: Poczekaj, zaraz Ci dam chusteczkę. -przeszukiwała swoją szufladkę.
Ola: Mhm... Faceci są okropni. -wyszeptała.
Karolina: Proszę... -podała jej chusteczki higieniczne.
Ola: Dzięki. -wydmuchała nosek.
Karolina: To przeze mnie... Na pewno przeze mnie i Furmana.
Ola: Nie mów tak nawet. -popatrzyła na nią, gładząc jej policzek.
Karolina poszła do kuchni. Była głodna, więc otworzyła lodówkę, znalazła truskawkowy jogurcik i postawiła go na stole. Usiadła i spojrzała na telefon, aby sprawdzić godzinę, dostała sms'a, od niego, od tego faceta, który kilka miesięcy temu umówił się z nią na randkę, a potem nie chciał nawet na nią spojrzeć, od Dominika.
"Cześć. Nie chcę, aby Kuba i Ola cierpieli przez nas. Przyjdź z nią dzisiaj o 21:00 do klubu. Wyślę Ci potem adres.
Dominik F."
Przeczytała sms'a jeszcze ze trzy, może cztery razy, aby się upewnić, czy to na pewno nie pomyłka. Zastanowiła się co mu odpisać, tak zastanawiała się, aż wypiła cały jogurt. Myślała czy odpisać mu jakoś chamsko i odmówić mu, czy zgodzić się i pomóc Oli. W końcu zdecydowała..
"Nie wiedziałam, że posiadasz coś takiego jak sumienie, no cóż... Zgadzam się. Wyślij mi ten adres.
"Nie wiedziałam, że posiadasz coś takiego jak sumienie, no cóż... Zgadzam się. Wyślij mi ten adres.
Karolina."
Po kilkunastu sekundach, jakby specjalnie czekał na odpowiedź, wysłał jej sms'a z adresem klubu, w którym miały się zjawić. Teraz tylko musiała przekonać Olę do tego, aby zechciała z nią wyjść. Weszła ostrożnie do pokoju. Na łóżku siedziała jej przyjaciółka, coś przeglądała w telefonie, można by obstawiać, że przeglądała zdjęcia zrobione podczas ich wspólnego wyjazdu wakacyjnego. Obok niej leżało pudełko chusteczek i miliony porozrzucanych na łóżku.
Karolina: Co robisz? -usiadła na brzegu łóżka.
Ola: A tak jakoś... Na wspomnienia mi się rzuciło. -wyszeptała.
Karolina: Wiesz... Pomyślałam, że powinnaś się jakoś rozerwać. -uśmiechnęła się.
Ola: Co masz na myśli? -popatrzyła na Karolinę z rozmazanym makijażem.
Karolina: Chodź ze mną dzisiaj do klubu. Potańczymy, zabawimy się.
Ola: No, nie wiem... -wyszeptała.
Karolina: W życiu trzeba umieć się zabawić, mimo wszystko. Nie jesteś słoiczkiem Nutelli, że musisz wszystkich uszczęśliwić. -westchnęła, z lekką dozą uśmiechu na ustach.
Ola: Chyba masz rację. -popatrzyła na nią. -Poderwę jakiegoś i Kuba będzie zazdrosny! -dodała.
Karolina: Nie o to mi chodziło... Ale okay. -zaśmiała się.
Ola: Przytul mnie! -uśmiechnęła się, wyciągając ku niej ręce.
Przytuliły się mocno i pobiegły szybciutko do łazienki, się ogarnąć. Kto wie, może i Karolina, miała ochotę kogoś poderwać. W jej podświadomości zapaliło się żółte światełko dla Dominika, ale co prawda to jeszcze nie zielone. Trudno stwierdzić, kto w tym momencie miał motylki w brzuchu.
________________________________________________________________
Ja nie napiszę?! Ja?! :D
Napisałam, niech się teraz dzieje co chce xd
Sama jestem ciekawa, kiedy napiszę kolejny :3 Haha xd Nie, no... Postanowiłam, że będę o wiele częściej na bloggerze :*
Pozdrawiam!
Karolina: Co robisz? -usiadła na brzegu łóżka.
Ola: A tak jakoś... Na wspomnienia mi się rzuciło. -wyszeptała.
Karolina: Wiesz... Pomyślałam, że powinnaś się jakoś rozerwać. -uśmiechnęła się.
Ola: Co masz na myśli? -popatrzyła na Karolinę z rozmazanym makijażem.
Karolina: Chodź ze mną dzisiaj do klubu. Potańczymy, zabawimy się.
Ola: No, nie wiem... -wyszeptała.
Karolina: W życiu trzeba umieć się zabawić, mimo wszystko. Nie jesteś słoiczkiem Nutelli, że musisz wszystkich uszczęśliwić. -westchnęła, z lekką dozą uśmiechu na ustach.
Ola: Chyba masz rację. -popatrzyła na nią. -Poderwę jakiegoś i Kuba będzie zazdrosny! -dodała.
Karolina: Nie o to mi chodziło... Ale okay. -zaśmiała się.
Ola: Przytul mnie! -uśmiechnęła się, wyciągając ku niej ręce.
Przytuliły się mocno i pobiegły szybciutko do łazienki, się ogarnąć. Kto wie, może i Karolina, miała ochotę kogoś poderwać. W jej podświadomości zapaliło się żółte światełko dla Dominika, ale co prawda to jeszcze nie zielone. Trudno stwierdzić, kto w tym momencie miał motylki w brzuchu.
________________________________________________________________
Ja nie napiszę?! Ja?! :D
Napisałam, niech się teraz dzieje co chce xd
Sama jestem ciekawa, kiedy napiszę kolejny :3 Haha xd Nie, no... Postanowiłam, że będę o wiele częściej na bloggerze :*
Pozdrawiam!