poniedziałek, 4 stycznia 2016

EPILOG +podziękowania

Minęło 7 miesięcy, Karolina w tym tygodniu miała termin porodu, całe dnie przebywała pod czujnym okiem Dominika Furmana. Po ostatnich wydarzeniach i jej powrocie do Warszawy, postanowili się nie rozstawać. Marcel widząc, że Karolina nic nie czuje do niego, pozwolił jej wyjechać. Wiedział, że jest w ciąży z Dominikiem, co nie dawało mu żadnych szans na jakiekolwiek uczucie z jej strony.
Tego słonecznego popołudnia Dominik zaprosił dziewczynę na rejs po Wiśle, w planach miał oświadczyny. Zakochani cudownie czuli się w swoim towarzystwie, żartowali, rozmawiali, cieszyli się sobą. Kiedy już spokojny rejs się skończył, Furman klęknął przed ukochaną i wyjął piękny pierścionek zaręczynowy, który był wart co najmniej 1,5 tysiąca złotych.


Dominik: Kochanie... Czy zechcesz zostać moją żoną? -popatrzył na nią.
Karolina: Nie teraz Dominik, wstań, proszę Cię. -szepnęła dość głośno.
Dominik: Dlaczego? Kochanie? Wstydzisz się mnie? -zrobiło mu się przykro.
Karolina: Dominik... Wstań! -krzyknęła trochę poirytowana.
Dominik: Co jest?! -zdenerwował się.
Karolina: Ja rodzę! --złapała się za brzuch.


Szybciutko, Dominik już był na prostych nogach. Nie spodziewał się, że jego ukochana zacznie rodzić w tym czasie. Dobrał sobie termin na oświadczyny, nie ma co... Zawiózł ją swoim autem do pobliskiego szpitala i postanowił jej towarzyszyć podczas porodu. Kurczowo trzymał jej dłoń i motywował, będąc obok niej. Jednakże w międzyczasie chciał uzyskać odpowiedź na to czy wyjdzie za niego.


Dominik: To wyjdziesz za mnie? -trzymał jej dłoń.
Karolina: Ałaaa...! -piszczała.
Dominik: To nie jest odpowiedź na moje pytanie koteczku. -westchnął.
Karolina: Dominik! Nie przeszkadzaj mi! Ja rodzę, cholera jasna...! -popatrzyła na niego wściekła.
Dominik: Przepraszam kochanie. -speszył się -Dawaj jeszcze trochę! -dopingował.
Karolina: Wyjdź stąd... -powiedziała bezsilnie.
Dominik: O nie! Będę przy Tobie. -stał obok.


Po kilku minutach urodziła się śliczna dziewczynka, leżała obok Karoliny, która zmęczona, nie wiadomo czy dyskusją z Dominikiem, czy porodem, pocałowała swoja córeńkę w główkę. Dominik siedział obok i gładził policzek ukochanej.


Karolina: No wyjdę za Ciebie. -wyszeptała uśmiechnięta.
Dominik: Kocham Cię kochanie i naszą maleńką też. -wyszeptał nakładając pierścionek zaręczynowy na jej drobny palec.
Karolina: Tylko ogól tę swoją brodę! Jest strasznie kłująca. -zaśmiała się.
Dominik: A tak mówiłaś, że tak Ci się podoba! -udał obrażonego.
Karolina: Skarbie, chyba nie chcesz podrapać swojej ukochanej narzeczonej i córusi. -zatrzepała rzęsami.
Dominik: Oj kochanie... Ty wiesz co mnie przekonuje. -pocałował ją w czoło.
Karolina: A jak nazwiemy malutką? -uśmiechnęła się.
Dominik: Dominika! Na cześć tatusia! -powiedział dumny.
Karolina: Dominik...
Dominik: No to... Antonina, Tosia. -wyszeptał.
Karolina: Antonina Furman. Słodko. -popatrzyła na maleństwo.


******


Kilka lat później, Antosia rosła jak na drożdżach, z dnia na dzień była coraz bardziej podobna do ojca. Dominik robił furorę w Legii Warszawa, która zdobyła mistrzostwo Polski. Bardzo kochał i dbał o swoją managerkę, Karolinę Furman, która była znów w ciąży i spodziewali się małego Furmana.
Koseccy też mieli dzidziusia, małego Adasia, który był oczkiem w głowie tatusia, ale i prezesa Bogusia, bo pragnął z niego zrobić kolejnego Koseckiego.
Marcel Fornell ożenił się z Sandrą i miał z nią bliźnięta, często odwiedzali państwa Furmanów w Polsce.



_________________________________________________________

Jeju to koniec już :,( To chyba najtrudniejsze opowiadanie jakie kiedykolwiek pisałam.. Już to o wojnie było łatwiejsze. xD
Ogólnie rzecz biorąc, to opowiadanie nie miało się tak skończyć, miało być smutno, laska miała wyjechać do Niemiec, a potem miałam uśmiercić Dominika, Marcela i ją, ale Ania nie była tak okrutna i dała im dzieci i życie w szczęściu ^^ Nie ma za co! XDD Chciałabym wam podziękować wam za wyświetlenia i komentarze, których było tak średnio... CAŁE 2! <3 THANK U SOŁ MACZ XD Ale mimo wszystko wiem, że czytanie o Legii nie każdego interesuje, bo to nie Borussia, a Dominik nie jest taki popularny jak Marco Reus czy też Mario Goetze, jednak mimo wszystko DZIĘKUJE KOBITY, FACECI I KTOKOLWIEK TAM CZYTAŁ, ALBO WYŚWIETLAŁ XD
Najbardziej dziękuje Dominice "Badstuberowej" i Jagódce "Piszczkowej", jeśli to czytacie to jesteście WIELKIE SERCEM i rozumem troche też xD Dziękuję jeszcze raz i zapraszam na kolejnego bloga, tym razem o Mario Goetze i Joshui Kimmichu ^^
http://everywhere-she-goes.blogspot.com/
Chyba już ostatni, ale ja tak zawsze mówię ;3 Mogę obiecać, że skończę z blogami przed 20 (czyli za jakieś 1,5 roku) XD Przejde na bloggerową emeryturę ^^

sobota, 2 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 13 pt: "Wyjeżdżam"

W dzień ślubu Kuby i Aleksandry, wszyscy chodzili jak na szpilkach i nie wiedzieli gdzie się podziać. Dominik razem z Michałem pojechali odebrać garnitur dla pana młodego do pralni chemicznej, kiedy wysiedli z auta i weszli do środka, przy kasie zauważyli go, szczerze nie spodziewali się w tym miejscu Marcela Fornella, który odbierał swoją koszulę. Chyba nie rozpoznał Dominika i jego przyjaciela, ponieważ nawet nie zwrócił na nich uwagi, przechodząc tuż obok nich. Furman rzucił mu wrogie i pełne pogardy spojrzenie. No, bo jak ktoś taki jak ten Fornell, mógł odebrać jego ukochaną dla której kochany Dominik był kimś bardzo ważnym, a nawet najważniejszym?


Michał: Dominik..? Co jest? -popatrzył na przyjaciela, odbierając garnitur.
Dominik: Nic, nic... Zamyśliłem się. -wrócił do rzeczywistości.
Michał: Już odebrałem garnitur, zawieźmy go Kubie. -pociągnął Dominika za ramię.


Kiedy jechali do Koseckiego Dominik rozmyślał nad tym co w Warszawie znowu robi Marcel. Nagle jego serce przesiąkło strachem, ponieważ przypomniał sobie o esemesie, którego usunął kilka tygodni temu z telefonu Karoliny przy okazji okłamując ją. Wiedział, że prędzej czy później poniesie tego konsekwencje, w wyniku, których na pewno ucierpi ich związek. Był świadomy tego, że jest trochę za późno na wyjaśnienia. Gdy dojechali na miejsce zauważył, że Karolina jest już na miejscu i rozmawia właśnie z nim. Dominik się spóźnił, było nawet za późno na wyjaśnienia, Fornell oczywiście ją o wszystkim uświadomił.
Karolina mocno pociągnęła Dominika za ramię i poszli do pokoju, gdzie mogli porozmawiać na osobności.


Karolina: Dominiku Furmanie! Jak mi wyjaśnisz to, że usunąłeś wiadomość od Marcela?! -popatrzyła na niego z nienawiścią.
Dominik: Kochanie... Ja wiem, że to głupie, ale... Chciałem Cię zatrzymać w Warszawie. -podrapał się po głowie skrępowany, wiedząc w jak żenującej sytuacji się znajduje.
Karolina: Mówiłeś, że nie będziesz się wtrącać w to co robię! Oszukałeś mnie. -szepnęła z pretensją.
Dominik: Nie chciałem, żeby to tak wyszło. -spuścił bezsilnie głowę -Kocham Cię.
Karolina: Też Cię kocham, ale nie potrafię żyć z osobą, która mnie oszukuje. Wyjeżdżam do Dortmundu... Przepraszam Dominik.


Dziewczyna opuściła pomieszczenie i poszła do Oli pomóc jej w przebraniu się w suknię ślubną. Przyjaciółka od razu zauważyła, że Karolina jest smutna i nie ma humoru, od razu przystąpiła do konwersacji z nią na ten temat, mimo, że nie chciała sobie popsuć humoru chwilę przed własnym ślubem.


Ola: Oj Karolina... O takie głupoty się kłócicie? I dlatego zamierzasz wyjechać do Dortmundu? -zdziwiła się.
Karolina: Oszukał mnie... Tyle wystarczy. -mówiła ze łzami w oczach.
Ola: Nie możecie się pogodzić? -ukucnęła obok niej.
Karolina: Nie chcę go widzieć. -szepnęła.
Ola: Nie masz wyboru, jesteś moją świadkową, a on świadkiem. -wzruszyła ramionami.
Karolina: Kiedyś Cię zabiję. -machnęła ręką.
Ola: Kiedyś, a teraz przynieś moją sukienkę kochana. -zaśmiała się.


Przez całą ceremonię ślubną w kościele i podczas wesela Dominik i Karolina nie wymienili pomiędzy sobą ani jednego zdania. Dziewczyna zatańczyła z nim tylko raz i to tylko dlatego, że wszyscy wokół tego właśnie od nich oczekiwali. Furmi próbował nieraz zwrócić na siebie uwagę ukochanej, ale to nic nie dawało. Czasem ich spojrzenia się krzyżowały, ale nie na długo, męska duma nie pozwalała Dominikowi przeprosić ukochanej, a kobieca duma nie zezwalała Karolinie wybaczyć swojemu chłopakowi.
Po kilku dniach milczenia, nadszedł dzień wyjazdu Karoliny razem z Marcelem do Niemiec. Gdy już pożegnała się z Olą i Kubą, miała nadzieję, że za chwilę przybiegnie Dominik, tak bardzo pragnęła cudu, teraz tylko on mógł sprawić, aby nie pojechała z Fornellem.


Marcel: Karo? Idziemy? -popatrzył na nią.
Karolina: Za chwilę... Poczekaj moment. -szepnęła -Muszę do łazienki. Idź już do samolotu.
Marcel: No dobrze. -poszedł na odprawę.


Dziewczyna idąc powoli w stronę łazienek, rozglądała się za Dominikiem, kiedy już dotknęła klamki do toalety, z męskiej obok wyszedł on. Dominik!




Karolina: O... Dominik... Cześć. -ich spojrzenia się skrzyżowały.
Dominik: Cześć... Ja się chciałem pożegnać z Tobą. -podszedł do niej.
Karolina: Yhmmm... Za chwile mam samolot. -spuściła wzrok.
Dominik: Tak wiem, sprawdzałem. Nie żeby coś... Że niby Cię sprawdzam, czy coś. -zakłopotał się.
Karolina: Rozumiem, rozumiem. -pokiwała głową, cała zarumieniona.
Dominik: Przepraszam, ja nie potrafię bez Ciebie żyć! -objął ją mocno.
Karolina: Kocham Cię Dominik. -wyszeptała, miała łzy w oczach.
Dominik: Nie zostawiaj mnie tu samego... -pocałował ją w policzek. 

Karolina: Dominik... Ja muszę odpocząć od tego wszystkiego. Zrozum mnie. -odsunęła się od niego.
Dominik: Rozumiem. -wyszeptał.


Dał jej odejść. Gdy stał na tarasie widokowym, machał do niej i miał łzy w oczach. Nie wiedział czy sobie poradzi bez niej, a tym bardziej jak ona sobie poradzi bez niego w Niemczech przez te kilka miesięcy. Jednak wiedział, że tak tego nie zostawi, a w szczególności w rękach tego Marcela. O nie! Niech rączki przy sobie trzyma.
Kiedy tak patrzył na ukochaną, siedzącą przy szybie i machającą mu, a zarazem niepowstrzymującą łez, poczuł wibracje w kieszeni. To był esemes od Karoliny. Popatrzył na odlatujący samolot i potem otworzył wiadomość tekstową. 


 


                                 "Jestem z Tobą w ciąży Dominik. -Karolina."


                                                             KONIEC!
______________________________________________________________


No wiem, będę miała jesień średniowiecza za taką końcówkę XD
Mam nadzieję, że jest ołkej TAK WIEM ŻE NIE JEST OŁKEJ. Wkrótce dodam epilog i podziękowania :) Może coś naprawię ;3
Tymczasem zapraszam na mojego nowego bloga, którego dopiero zaczynam ;)
http://everywhere-she-goes.blogspot.com/