Tańczyli przytuleni, jakby cały świat nie istniał. Nagle zaczął dzwonić telefon Karoliny, odsunęła się od niego i poszła odebrać. Dominik został sam i nie wiedział, czy ma wyjść, czy może zaczekać na nią. Zaczekał, chyba domyślał się, że dziewczyna może stać się dla niego kimś więcej niż tylko zwykłą koleżanką.
Gdy wróciła, była uśmiechnięta, sama słodycz dla niego. Założyła kurtkę i podeszła do niego, przysuwając się i patrząc mu głęboko w oczy...
Karolina: Idziesz ze mną? -szepnęła cicho.
Dominik: A dokąd? -uśmiechnął się, poczuł jej oddech na sobie.
Karolina: Poznasz kogoś, bardzo ważnego dla mnie.
Dominik: Z chęcią.
Złapał ją mocno za rękę, a ona przeuroczo zatrzepotała rzęsami i wyszli z klubu. Szli ulicami, już ciemnej Warszawy, przemknęli przez kilka przejść dla pieszych i dotarli na miejsce. Weszli do jakiegoś klubu, no cóż... Dominik nie tego się spodziewał, że będzie chodził z klubu do klubu. Karolina prowadziła go przez połowę klubu nocnego i w końcu Dominik zobaczył śliczną, jasną blondynkę z idealnymi kształtami. Jaki facet nie spojrzałby na taką "laskę"? Żaden, a Dominik nie był wyjątkiem. Dosiedli się do tajemniczej blondynki.
Karolina: Dominik... To jest Marta. Moja przyjaciółka. -uśmiechnęła się.
Dominik: Bardzo mi miło. -podał dłoń Marcie.
Marta: Mi również... -zarumieniła się.
Karolina: To ja pójdę po drinki. Coś chcecie? -wstała nieśmiało.
Dominik: Nie, nie... Dziękuję. -odmówiła uprzejmie.
Karolina: A Ty? -popatrzyła na Dominika, który spoglądał na Martę.
Dominik: Hmm..? Ymm... Nie. -ocknął się.
Karolina: Ok... -odeszła od nich.
Między Dominikiem, a Martą zaczęła się kleić rozmowa. Coś między nimi się tworzyło, jakaś nić, a może to po prostu alkohol?
Dominik: Długo się już znacie z Karoliną? -uśmiechnął się.
Marta: Dwa lata, tyle, że... Poznałyśmy się w internecie. -zaśmiała się.
Dominik: Mmmm... Naprawdę? Ja też tak trochę, jakby...
Marta: Szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej. -spuściła głowę.
Dominik: Ja z Karoliną... My nie jesteśmy razem. -szepnął, kręcąc głową.
Marta: Naprawdę? Myślałam co innego. -uśmiechnęła się.
Dominik: Oj nie ma o czym gadać. Chodź może... Się przewietrzymy? -zaproponował.
Marta: Z chęcią, chodźmy. -wstała i złapała go za dłoń.
Wyszli, jakby zapomnieli o Karolinie. Kiedy Karolina wróciła trzymając w jednej dłoni drinka, nie było ich. Rozejrzała się, myślała, że może poszli zatańczyć, przecież nie mogliby zapomnieć o niej. Bardzo ufała Marcie, jak nikomu innemu. Natomiast Dominik? On był dla niej kimś więcej, dzisiejszy wieczór ich połączył, ale czy na długo?
Usiadła, wypiła drinka. Minął ponad kwadrans, a po nich ani śladu. Zaczęła się martwić, ale zauważyła, że nie było ich rzeczy. Wystawili ją do wiatru i uciekli. Jej oczy zaczęły nasiąkać łzami, miała ochotę się popłakać jak mała dziewczynka, ale musiała być silna i dumna. Zabrała swoje rzeczy i wyszła powoli z lokalu, gdy już wyszła na powietrze zobaczyła ich. Stali z boku, Dominik trzymał ją w swoich ramionach i namiętnie całował. Nie miała siły, aby do nich podejść, z jej oczu nagle zaczęły płynąć łzy, strumieniami, potokami. Otarła je swoim rękawem, uniosła głowę wysoko i odeszła jak najszybciej, tylko żeby żadne z nich się nie obejrzało. Wsiadła w autobus i pojechała do domu, w którym nic na nią nie czekało. Tylko w myślach powtarzała sobie jak jest głupia i nic nie warta.
Gdy wróciła, była uśmiechnięta, sama słodycz dla niego. Założyła kurtkę i podeszła do niego, przysuwając się i patrząc mu głęboko w oczy...
Karolina: Idziesz ze mną? -szepnęła cicho.
Dominik: A dokąd? -uśmiechnął się, poczuł jej oddech na sobie.
Karolina: Poznasz kogoś, bardzo ważnego dla mnie.
Dominik: Z chęcią.
Złapał ją mocno za rękę, a ona przeuroczo zatrzepotała rzęsami i wyszli z klubu. Szli ulicami, już ciemnej Warszawy, przemknęli przez kilka przejść dla pieszych i dotarli na miejsce. Weszli do jakiegoś klubu, no cóż... Dominik nie tego się spodziewał, że będzie chodził z klubu do klubu. Karolina prowadziła go przez połowę klubu nocnego i w końcu Dominik zobaczył śliczną, jasną blondynkę z idealnymi kształtami. Jaki facet nie spojrzałby na taką "laskę"? Żaden, a Dominik nie był wyjątkiem. Dosiedli się do tajemniczej blondynki.
Karolina: Dominik... To jest Marta. Moja przyjaciółka. -uśmiechnęła się.
Dominik: Bardzo mi miło. -podał dłoń Marcie.
Marta: Mi również... -zarumieniła się.
Karolina: To ja pójdę po drinki. Coś chcecie? -wstała nieśmiało.
Dominik: Nie, nie... Dziękuję. -odmówiła uprzejmie.
Karolina: A Ty? -popatrzyła na Dominika, który spoglądał na Martę.
Dominik: Hmm..? Ymm... Nie. -ocknął się.
Karolina: Ok... -odeszła od nich.
Między Dominikiem, a Martą zaczęła się kleić rozmowa. Coś między nimi się tworzyło, jakaś nić, a może to po prostu alkohol?
Dominik: Długo się już znacie z Karoliną? -uśmiechnął się.
Marta: Dwa lata, tyle, że... Poznałyśmy się w internecie. -zaśmiała się.
Dominik: Mmmm... Naprawdę? Ja też tak trochę, jakby...
Marta: Szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej. -spuściła głowę.
Dominik: Ja z Karoliną... My nie jesteśmy razem. -szepnął, kręcąc głową.
Marta: Naprawdę? Myślałam co innego. -uśmiechnęła się.
Dominik: Oj nie ma o czym gadać. Chodź może... Się przewietrzymy? -zaproponował.
Marta: Z chęcią, chodźmy. -wstała i złapała go za dłoń.
Wyszli, jakby zapomnieli o Karolinie. Kiedy Karolina wróciła trzymając w jednej dłoni drinka, nie było ich. Rozejrzała się, myślała, że może poszli zatańczyć, przecież nie mogliby zapomnieć o niej. Bardzo ufała Marcie, jak nikomu innemu. Natomiast Dominik? On był dla niej kimś więcej, dzisiejszy wieczór ich połączył, ale czy na długo?
Usiadła, wypiła drinka. Minął ponad kwadrans, a po nich ani śladu. Zaczęła się martwić, ale zauważyła, że nie było ich rzeczy. Wystawili ją do wiatru i uciekli. Jej oczy zaczęły nasiąkać łzami, miała ochotę się popłakać jak mała dziewczynka, ale musiała być silna i dumna. Zabrała swoje rzeczy i wyszła powoli z lokalu, gdy już wyszła na powietrze zobaczyła ich. Stali z boku, Dominik trzymał ją w swoich ramionach i namiętnie całował. Nie miała siły, aby do nich podejść, z jej oczu nagle zaczęły płynąć łzy, strumieniami, potokami. Otarła je swoim rękawem, uniosła głowę wysoko i odeszła jak najszybciej, tylko żeby żadne z nich się nie obejrzało. Wsiadła w autobus i pojechała do domu, w którym nic na nią nie czekało. Tylko w myślach powtarzała sobie jak jest głupia i nic nie warta.
******
Dominik i Marta całowali się namiętnie. Zapomnieli o dziewczynie, tej zawsze uśmiechniętej, przeuroczej Karolinie, która była ich przyjaciółką, ukochaną, koleżanką.
Furman zabrał Martę do swojego apartamentu, było to wielkie, przestronne mieszkanie, bardzo dobrze urządzone, przez jego byłą narzeczoną Marlenkę.
Tylko weszli do domu, a on zdejmował z niej ubrania, całował, pieścił. Poszli do łóżka, podziwiał jej piękne ciało, ale nagle coś mu przestało pasować. Może to jej blond włosy, albo zapach, pachniała wanilią. Przestał ją całować i wyszedł z łóżka, rzucił dziewczynie koc, żeby się okryła.
Dominik: Wynoś się stąd. -szepnął.
Marta: Co...? Dlaczego? Dominik? -popatrzyła zdziwiona.
Dominik: Nie słyszysz?! Wypier*alaj! -krzyknął zły.
Marta: Zobaczysz! Pożałujesz tego! -wyszła z pokoju.
Chłopak usiadł na łóżku i schował głowę w dłonie. W myślach pytał się: "Co mnie napadło?! Jakim jestem durniem!". Jego ukochana pachnie gruszkami, nie wanilią. Jego ukochana to Karolina.
___________________________________________________________
OMG XD Co to jest? :D
Już nigdy więcej gruszek xd Komentujcie to coś, a ja uczę się do matury! ^^
Furman zabrał Martę do swojego apartamentu, było to wielkie, przestronne mieszkanie, bardzo dobrze urządzone, przez jego byłą narzeczoną Marlenkę.
Tylko weszli do domu, a on zdejmował z niej ubrania, całował, pieścił. Poszli do łóżka, podziwiał jej piękne ciało, ale nagle coś mu przestało pasować. Może to jej blond włosy, albo zapach, pachniała wanilią. Przestał ją całować i wyszedł z łóżka, rzucił dziewczynie koc, żeby się okryła.
Dominik: Wynoś się stąd. -szepnął.
Marta: Co...? Dlaczego? Dominik? -popatrzyła zdziwiona.
Dominik: Nie słyszysz?! Wypier*alaj! -krzyknął zły.
Marta: Zobaczysz! Pożałujesz tego! -wyszła z pokoju.
Chłopak usiadł na łóżku i schował głowę w dłonie. W myślach pytał się: "Co mnie napadło?! Jakim jestem durniem!". Jego ukochana pachnie gruszkami, nie wanilią. Jego ukochana to Karolina.
___________________________________________________________
OMG XD Co to jest? :D
Już nigdy więcej gruszek xd Komentujcie to coś, a ja uczę się do matury! ^^