niedziela, 6 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 8 pt: "Przyjaciel"

Minęło kilka dni, Dominik wytrwale uczestniczył w treningach, czekał na nią, bardzo chciał się z nią spotkać, ale jej nigdy nie było. Przestała przychodzić na treningi, nawet trener Urban był bardzo zdenerwowany jej zachowaniem, ponieważ nie znał powodu dla którego dziewczyna przestała przychodzić do pracy. Prezes Legii widząc smutne miny swoich graczy, postanowił odwiedzić Karolinę. Był dla niej jak ojciec, kimś bardzo ważnym, łączyła ich wspólna historia jednego człowieka. Jej ojca-Roberta.
   Mężczyzna ten, był silnie zbudowany, miał kilka tatuaży na przedramieniu, nie warto zapominać, że był zagorzałym Legionistą, skąd wzięła się wielka miłość jego córki do tego klubu. Robert był przyjacielem Bogusława Leśnodorskiego, jeszcze zanim został prezesem, chodzili na "Żyletę", byli tzw. "kibolami". Wiosną 1994r. były derby Warszawy, jak zawsze po meczu doszło do starć kibiców między sobą. Bogusław wyszedł bez szwanku, w przeciwieństwie do Roberta, który doznał dość dużych obrażeń ciała. Zabrano go do szpitala, gdzie walczył o swoje życie, lecz niestety po kilku godzinach zmarł.
Leśnodorski bardzo przeżył śmierć swojego przyjaciela, nie mógł spać, jeść, ciągle się obwiniał o jego śmierć, nie wiedział co ma zrobić, przestał nawet chodzić na mecze Legii. W końcu postanowił odwiedzić rodzinę swojego przyjaciela. Zestresowany wydarzeniem, ubrany w dres zakupiony kilka dni wcześniej na Stadionie Dziesięciolecia, zbliżał się do mieszkania. Zapukał do drzwi, poczekał dłuższą chwilę i otworzyła mu mała, dwuletnia, może trzyletnia istotka, z dwoma zaplecionymi blond warkoczykami. Była taka uśmiechnięta, tak jakby to ona wnosiła całe życie i nadzieje do domu.


Bogusław: Cześć... -uśmiechnął się.
Karolina: No cejść! Psybij eLkę! -podniosła prawą rączkę do góry, układając paluszki w literkę "L".


To właśnie tym zdobyła jego serce, ta malutka dziewczynka, mała Legionistka, która gdyby mogła przybiłaby eLkę z całym światem.
   Ta śliczna dziewczynka niedługo potem stała się piękną kobietą, dumną Legionistką, która nigdy nie poznała prawdziwej przyczyny śmierci swojego ojca. Teraz Leśnodorski znów szedł, tym razem do jej mieszkania. Wtedy to on potrzebował pomocy, tym razem było na odwrót. To ona cierpiała, a jej kochany wujek musiał jej pomóc. Tym razem miał na sobie ciemny garnitur, białą koszulę i ciemne okulary na nosie, jedyne co zostało z jego dawnego życia, to kolorowe skarpetki, które pokazywały, że nie taki diabeł straszny jakim go malują. Zadzwonił do drzwi, tradycyjnie odczekał chwilę, a po chwili otworzyła mu drzwi Karolina z rozmazanym makijażem. Wszedł do środka, był spory bałagan, a okna były pozasłaniane roletami.


Bogusław: No wiesz Ty co... -nie wiedział co ma powiedzieć.
Karolina: Przepraszam prezesie, to wszystko moja wina, zaniedbałam obowiązki. -opuściła głowę w dół.
Bogusław: Mogłaś chociaż dać znać, to bym załatwił jakieś zastępstwo na Twoje miejsce.
Karolina: Przepraszam, możesz mnie zwolnić, nie chcę już pracować w Legii. -westchnęła.
Bogusław: Zwolnić?! Z chęcią bym to już dawno zrobił, ale nie mogę. Legia to całe Twoje życie, Twoje i Twojego ojca. -popatrzył jej w oczy.
Karolina: Trzymasz mnie tylko ze względu na ojca?! Tak?! -popatrzyła na niego z wyrzutem.
Bogusław: Nie, chce żebyś była szczęśliwa, jesteś moją najbliższą rodziną. Twój ojciec był dla mnie jak brat, też gdy umarł, nie chciałem wracać na Legię, obwiniałem się za wszystko. Rozumiem Cię.
Karolina: Co ma mój ojciec do tego, że nie chciałeś chodzić na Legię? Co ona ma do tego? -syknęła.
Bogusław: Bo to Legia go zabiła! -wrzasnął na nią i opuścił mieszkanie.



******


Minął tydzień od tego zdarzenia, Dominik razem z Ondrejem i Michałem wyszli na murawę, aby wziąć udział w treningu. Właśnie robili trzecie, kółeczko wokół stadiony, Duda sypał swoimi słowackimi mądrościami i powiedzonkami, z których głównie śmiał się Michał. Nagle Dominik odbiegł od chłopców.


Ondrej: Żyrko? Gdzie on lata? -popatrzył w stronę Dominika.
Michał: Głupio się pytasz, do dziewczyny. -uśmiechnął się, gdy zobaczył Karolinę.
Ondrej: Chodź popatrzym.


Tymczasem Dominik zauważył stojącą obok ławki trenerskiej Karolinę, pobiegł do niej.


Karolina: Czego chcesz Dominik? -popatrzyła na niego, nie odrywając wzroku od kartki, na której coś uporczywie notowała.
Dominik: Chciałbym Cię przeprosić, za to co się wtedy wydarzyło jak byliśmy w klubie. -popatrzył na nią.
Karolina: A co się stało? Bo jakoś nic sobie nie przypominam. -westchnęła.
Dominik: Naprawdę? No wiesz... Może pójdziesz ze mną dzisiaj na kawę? -uśmiechnął się.
Karolina: Przepraszam, ale jestem już umówiona. -westchnęła.
Dominik: Z kim!? -zdziwił się.
Karolina: Marcel! Jesteś! -uśmiechnęła się i poszła w jego stronę.


Dominik popatrzył na nią jak się oddala od niego i idzie w stronę jakiegoś Marcela, który ją przytula. Cały czerwony pobiegł kontynuować kolejne kółeczko.


_______________________________________________________________


Muahahahaha! :O Nie zabijajcie mnie xdd
Wesołych Mikołajkóf! XD <3

3 komentarze:

  1. Ancia ty moje kochanie lepiej uciekaj bo będzie z tobą źle! XD
    No dlaaaczego ? :CCC
    " Dominiku F " (chyba mi się to nie znudzi XD) bierzesz swoją piłkarską dupkę i walczysz! inaczej poczuje ona mój jakże twardy but! :D
    Czekam na kolejny <3
    Wzajemnie :****
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. NO JA NIE WYTRZYMIĘ ZARA I ZROBIĘ CI, ANKA NAJAZD NA CHATĘ XDDD
    ale najpierw: o kurwa, się działo... ale zebrała się do kupy i po dowiedzeniu się tego, co stało się z jej ojcem wróciła na Legię, brawo!
    no i to "jedyne co zostało z jego dawnego życia, to kolorowe skarpetki" kochane, kolorowe skarpetki <3 XDDDDD
    ale się szybko zawzięła...XDDD Rudobrody, walcz! :v
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ZABIĆ TO MAŁO ! xD
    Aleś namieszała w tym rozdziale, chociaż w sumie podobał mi się najbardziej ze wszystkich, które tutaj przeczytałam :)
    Cieszę się, że Karolina jednak wróciła do pracy. Czekam na kolejny. pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń