środa, 23 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 9 pt: "Dominik zdobywca"

Dominik nie mógł dłużej patrzeć jak jego ukochana oddala się z jakimś chłopakiem, w dodatku był niższy od niej i wcale nie wydawał się taki przystojny. Według niego wcale nie nadawał się na chłopaka dla niej. Postanowił wziąć się za siebie i za swoje życie, chciał odbić ją Marcelowi. Zawołał Kubę, Ondreja i Michała i poszli całą czwórką, pomóc przyjacielowi. Usiedli w kawiarni i rozmyślali nad tym jak skutecznie poderwać Karolinę i zniszczyć wizerunek Marcela przed nią. Wszystko po to, żeby do niego nigdy więcej nie wróciła. Liczyli się też z tym, że jeśliby się dowiedziała prawdy, że to ich sprawka, to nie wybaczyłaby im.


Michał: Kim on w ogóle jest? -bawił się serwetką.
Dominik: Jakiś Marcel, powiem Ci... Nie jest tak przystojny jak ja. -prychnął.
Michał: Wiele mi to mówi. -westchnął - Ondri.. Znalazłeś go już na fejsie? -popatrzył na niego.
Ondrej: Mam! To chyba on... -podał telefon Dominikowi.
Dominik: Tak, to on. -patrzył na zdjęcie rywala.
Kuba: Jakieś dziwne ma nazwisko... Fornell. -przeczytał.
Ondrej: To Niemiec. Kolega Reusa. -wspomniał.
Dominik: Reusa? Marco Reusa? -zdziwił się. - Co on tu robi w Polsce?! -oburzył się
Ondrej: Nie wiem... Ale to na pewno on. -był pewny.



No to byli w kropce, bo raczej nie mieli z nim najmniejszych szans. Po pierwsze to Niemiec, po drugie bogaty, po trzecie przystojny, a po czwarte przyjaciel jednego z lepszych piłkarzy Bundesligi, nie Ekstraklasy, tylko Bundesligi.
Mimo wszystko, Dominik był zakochanym mężczyzną, dla którego nic nie było niemożliwego! Po chwili pogodzenia się z tym, że będzie miał trudnego przeciwnika, wziął się z kolegami do pracy. Każdy z chłopaków miał jakieś zadanie do wykonania. Kosecki zajął się image'm przyjaciela, poszli na zakupy, kupili mu garnitur, nowe buty, poszli nawet do fryzjera.



Dominik: Dobrą mam fryzurę, czego chcesz? Laski na takie lecą! -sprzeciwiał się.
Kuba: No tak... Na owłosionych facetów. Weź człowieku... I tą francuską brodę zgól. -przyjrzał się mu.
Dominik: O nie! Brody nie! Karolinie podoba się moja broda. Mówiła mi to. -powiedział dumny.
Kuba: Widocznie nie mogła wymyślić czegoś lepszego... -szepnął cicho do siebie.
Dominik: Co mówiłeś? -niedosłyszał tego co mówił przyjaciel.
Kuba: Nieważne. -zaśmiał się - Dobra, broda niech zostanie.
Dominik: No i tak ma być! -pogładził swoją brodę.



Po Kubie naszego Dominika, przejął szalony Ondrej Duda, razem z Michałem Żyro. Oni obaj dogadywali się nawet bez słów, może dlatego byli tacy nierozłączni. Między nimi była ta prawdziwa słowiańska przyjaźń. Postanowili nauczyć Furmana jak obsługiwać się kobietami, bardzo dobrze znali Karolinę.



Ondrej: Musisz być romantico! Taki dobry i uczynny. Musisz odsuwać jej krzesło jak wchodzi, wpuszczać pierwszą przez drzwi i co najważniejsze... -zamilkł na chwilę, czekał aż skończy Michał.
Michał: Dać jej dobre jedzenie! -zakończył.
Ondrej: To jest najważniejsze, bo sercem do żołądka. -powiedział dumny.
Michał: Chyba odwrotnie... Żołądkiem do serca. -sprzeciwił się.
Ondrej: Doprawdy? -popatrzył na niego.
Dominik: Przestańcie już! -westchnął - Czyli mam być kulturalny i zrobić dla niej kolacje, tak?
Ondrej: No dokładnie. Jednak najpierw musisz ją zaprosić na tą kolacje. -popatrzył na niego.
Dominik: I w tym problem... Nie wiem jak to mam zrobić, ciągle chodzi z tym Marcelem. -wspomniał.
Michał: Pomogę Ci w tym. Mam już nawet jeden pomysł jak się go pozbyć. -zatarł złowrogo dłonie.



******


Kiedy tak chłopcy omawiali swoje złowieszcze plany, Marcel i Karolina wybrali się na przejażdżkę konną. Było im bardzo miło spędzać razem czas. Zakochany Marcel podziwiał swoją ukochaną dziewczynę jeżdżącą ciemnym koniem. Szkoda tylko, że Karolina traktowała go jak zwyczajnego przyjaciela, nikogo więcej. Nie byli nawet parą.


Marcel: Fajnie się jeździ z Tobą. Pewnie robisz to już od dawna? -uśmiechnął się.
Karolina: Nie, od roku. Wujek otworzył akademię Legii dla jeźdźców. -westchnęła nieśmiało.
Marcel: Trafił w sedno. Cudownie jeździsz. -popatrzył na nią.
Karolina: Ścigamy się? -zaproponowała, emanowała dobrą energią.
Marcel: No pewnie. -zaśmiał się.


Ruszyli. Karolina śmiało jechała przed nim przez las, dopóki jej koń się czegoś nie wystraszył i zrzucił ją na ściółkę. Marcel szybko zsiadł i pobiegł do dziewczyny, która ze łzami leżała na ziemi.


Marcel: Karo... Co się dzieje? -popatrzył na nią.
Karolina: Chyba złamałam nogę. -szepnęła trzymając kurczowo łydkę.
Marcel: Nie bój się, będzie dobrze. -wziął ją na ręce.



_______________________________________________________________


Musiałam go wkręcić :D No sorki xd
Tak, walczyłam o karpia w Lidlu i żyję ^.^
No to wesołych świąt, dużo zdrówka, jedzenia i spełnienia marzeń w nadchodzącym roku! :3
Mam nadzieję, że coś jeszcze mi się uda skleić przed Sylwestrem! :*

3 komentarze:

  1. Cuuudo *.*
    Ja im mogę pomóc i zabrać Marcela do przyjaciółki xd ona sama przyjmie go z przyjemnością a "Dominik F" będzie mial wolną drogę ahahah XDD
    Tobie również kochana wesołych <3 ❤
    Buziak :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! <3
    Chłopaki knują przeciwko Fornellowi ^^ Sabat czarownic normalnie xDD
    Mam nadzieję, że Dominik się nie podda, a ta jego walka o brodę hahaha xdd
    Czekam na kolejny! :*
    WESOŁYCH KOCIAKU <3
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. o kurde, co ten Marcel tu robi? XDDDD to przez niego Karo sobie coś zrobiła!! :/ weź Dominiku F., mógłbyś zgolić te łoniaki z tej dziecinnej buźki, bo mam ich dość :v
    też wesolych, kochana! :3 weny w te święta, żebyś dużo dużo pisała <3

    OdpowiedzUsuń