Rano Dominik obudził się sam w swoim łóżku, wtulony w swoją aksamitną pościel, czyżby wczorajsza noc była tylko jego wybrykiem wyobraźni? Był pewien, że to był tylko długi, bardzo realistyczny sen, który bardzo mu się podobał. Zmęczony wstał i założył swój ukochany, zielony szlafrok, przetarł oczy i poszedł głodny do kuchni. Kiedy stanął w progu jego oczom ukazała się ta drobniutka istotka, która panoszyła się po pomieszczeniu w jego t-shircie, który zakrywał jej ciało od szyi do pośladków, zresztą bardzo jędrnych pośladków.
Karolina: Przepraszam, wzięłam to co było pod ręką. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, że wzięłam Twoją bluzkę. -popatrzyła na niego skrępowana.
Dominik: Czuj się jak u siebie w domu, skarbie... -uśmiechnął się zachłannie.
Karolina: Usiądź, zaraz zrobię Ci tosty. -odwdzięczyła się uśmiechem.
Kiedy dziewczyna robiła jedzenie, Dominik stanął za nią i mocno objął ją od tyłu. Coś miłego wyszeptał jej na ucho, ona się zaśmiała. Można było się wydawać, że ich szczęście nigdy nie zniknie, nie czmychnie nie wiadomo gdzie. Nagle kiedy tak uroczo się obściskiwali, telefon należący do Karoliny, leżący na stole zaczął wibrować, dostała esemesa od Marcela. Niczego się nie spodziewając, ponieważ była zajęta robieniem śniadania kazała ukochanemu zobaczyć kto napisał i co. Dominik otworzył wiadomość tekstową od swojego rywala, serce biło mu jak dzwon, a po tym co przeczytał mało się nie zatrzymało.
"I jak Karo? Zdecydowałaś się? Kiedy mam się Ciebie spodziewać w Dortmundzie? :) -Marcel Fornell. "
Karolina: I jak? Kto to? -rzuciła okiem na Dominika, gdy zaczęła parzyć herbatkę.
Dominik: Nikt ważny. To Orange z jakąś promocją. -skłamał, choć ręce trzęsły mu się jak nigdy dotąd.
Karolina: To usuń. -uśmiechnęła się -Czekam na wiadomość od Marcela. -westchnęła -Miałam mu napisać kiedy go odwiedzę w Niemczech.
Dominik: O... Nie! -postawił na swoim -Nigdzie nie jedziesz! Do żadnego Dortmundu! -odłożył telefon, przy okazji z całą przyjemnością usuwając esemesa od Marcela.
Karolina: Dominik... Nie krzycz na mnie! -pisnęła przestraszona.
Dominik: Przepraszam kochanie... Ale nie chcę Cię stracić. -szepnął i przytulił ją -Nie bój się mnie... -dodał.
Karolina: Nigdy na mnie nie krzycz... -szepnęła.
Dominik: Już nigdy skarbie. -pocałował ją w policzek.
Zasiedli do stołu, nie podejmowali tematu Dortmundu, nie chcieli się kłócić i wywoływać niepotrzebnych zazdrości ze strony Dominika, każde słowo na temat tego miasta go raniło. Bardzo ją kochał. Mimo wszystko dręczyły go wyrzuty sumienia, że nie powiedział o esemesie od Fornella. Kiedy zaczął dzwonić telefon Karoliny, zaczął się pocić i denerwować jak nigdy, był prawie pewny, a wręcz przekonany o tym, że to jego rywal wydzwania do jego ukochanej, aby dowiedzieć się dlaczego nie odpowiedziała na jego wiadomość tekstową.
Fałszywy alarm, to Aleksandra, narzeczona Kosy. Zadzwoniła dlatego, że już niedługo zbliżała się data ślubu Kuby i Oli. Dziewczyny się pogodziły i zaczęły opowiadać sobie nawzajem co się u nich dzieje, kiedy Karolina powiedziała, że zaczęła się spotykać z Furmanem, Ola oszalała z radości, w tle było też słychać szczęśliwego Kosę, który bardzo się cieszył szczęściem przyjaciela. Głównie to w jego interesie, aby ich zeswatać.
Minął miesiąc, Karolina razem z Dominikiem wybrała się na zakupy w poszukiwaniu tej odpowiedniej, cudownej, prześlicznej sukienki na ślub i wesele przyszłych państwa Koseckich. W końcu gdy wybrała tą sukienkę wybrała się do przymierzalni, w środku był też Dominik...
Karolina: Dominik! Wysil się! Dominik!
Dominik: No poczekaj chwilę, nie mogę tak od razu! -odpowiedział.
Karolina: No dawaj! Jeszcze! Jeszcze! -mówiła podniesionym tonem.
Dominik: Idzie... -powiedział skupiony.
Karolina: Ałaaa... Dominik... Uważaj! -zapiszczała.
Dominik: No jeszcze chwila i przestanie... -pocieszał.
Karolina: Szybciej, bo jeszcze ktoś nas zobaczy! -pośpieszała go.
Dominik: No już Ci mówiłem... Staram się! -powiedział zestresowany.
Karolina: Dominik! Boli... Ałaa.. -zapiszczała.
Dominik: Jak teraz to Dominik! Czy to moja wina, że wzięłaś za małą sukienkę? -zaczął lamentować.
Karolina: Nie gadaj, tylko ściągaj!
Dominik: Już! -powiedział zestresowany.
Karolina: No nie pchaj tam tych pazurów, bo po pierwsze zniszczysz to cudo... A po drugie... Ałaa!
Dominik: Wiesz... Ja mam inny pomysł.. Wyjdź w tej sukience i ja ci ją kupię, a w domu pomyślimy jak ją ściągnąć.. -stwierdził po dłuższym rozważaniu.
Karolina: Ok. Ale ja płacę...
Dominik: Ja zapłacę... Tylko proszę już nigdy nie namawiaj mnie na takie zakupy... -poprosił ją.
Karolina: Okej.. Ale potem nie mów, że to ubranie ci się nie podoba, a tamto jest jak szmatka do podłogi! -odpowiedziała zgadzając się na kompromis.
Dominik: Spoko, nie denerwuj się.. -pocałował ją delikatnie w czoło.
_________________________________________________________________
Szczęśliwego Nowego Roku Mordeczki! <3
To już przedostatni rozdział, a jutro premiera czegoś nowego! :D
Karolina: Przepraszam, wzięłam to co było pod ręką. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, że wzięłam Twoją bluzkę. -popatrzyła na niego skrępowana.
Dominik: Czuj się jak u siebie w domu, skarbie... -uśmiechnął się zachłannie.
Karolina: Usiądź, zaraz zrobię Ci tosty. -odwdzięczyła się uśmiechem.
Kiedy dziewczyna robiła jedzenie, Dominik stanął za nią i mocno objął ją od tyłu. Coś miłego wyszeptał jej na ucho, ona się zaśmiała. Można było się wydawać, że ich szczęście nigdy nie zniknie, nie czmychnie nie wiadomo gdzie. Nagle kiedy tak uroczo się obściskiwali, telefon należący do Karoliny, leżący na stole zaczął wibrować, dostała esemesa od Marcela. Niczego się nie spodziewając, ponieważ była zajęta robieniem śniadania kazała ukochanemu zobaczyć kto napisał i co. Dominik otworzył wiadomość tekstową od swojego rywala, serce biło mu jak dzwon, a po tym co przeczytał mało się nie zatrzymało.
"I jak Karo? Zdecydowałaś się? Kiedy mam się Ciebie spodziewać w Dortmundzie? :) -Marcel Fornell. "
Karolina: I jak? Kto to? -rzuciła okiem na Dominika, gdy zaczęła parzyć herbatkę.
Dominik: Nikt ważny. To Orange z jakąś promocją. -skłamał, choć ręce trzęsły mu się jak nigdy dotąd.
Karolina: To usuń. -uśmiechnęła się -Czekam na wiadomość od Marcela. -westchnęła -Miałam mu napisać kiedy go odwiedzę w Niemczech.
Dominik: O... Nie! -postawił na swoim -Nigdzie nie jedziesz! Do żadnego Dortmundu! -odłożył telefon, przy okazji z całą przyjemnością usuwając esemesa od Marcela.
Karolina: Dominik... Nie krzycz na mnie! -pisnęła przestraszona.
Dominik: Przepraszam kochanie... Ale nie chcę Cię stracić. -szepnął i przytulił ją -Nie bój się mnie... -dodał.
Karolina: Nigdy na mnie nie krzycz... -szepnęła.
Dominik: Już nigdy skarbie. -pocałował ją w policzek.
Zasiedli do stołu, nie podejmowali tematu Dortmundu, nie chcieli się kłócić i wywoływać niepotrzebnych zazdrości ze strony Dominika, każde słowo na temat tego miasta go raniło. Bardzo ją kochał. Mimo wszystko dręczyły go wyrzuty sumienia, że nie powiedział o esemesie od Fornella. Kiedy zaczął dzwonić telefon Karoliny, zaczął się pocić i denerwować jak nigdy, był prawie pewny, a wręcz przekonany o tym, że to jego rywal wydzwania do jego ukochanej, aby dowiedzieć się dlaczego nie odpowiedziała na jego wiadomość tekstową.
Fałszywy alarm, to Aleksandra, narzeczona Kosy. Zadzwoniła dlatego, że już niedługo zbliżała się data ślubu Kuby i Oli. Dziewczyny się pogodziły i zaczęły opowiadać sobie nawzajem co się u nich dzieje, kiedy Karolina powiedziała, że zaczęła się spotykać z Furmanem, Ola oszalała z radości, w tle było też słychać szczęśliwego Kosę, który bardzo się cieszył szczęściem przyjaciela. Głównie to w jego interesie, aby ich zeswatać.
Minął miesiąc, Karolina razem z Dominikiem wybrała się na zakupy w poszukiwaniu tej odpowiedniej, cudownej, prześlicznej sukienki na ślub i wesele przyszłych państwa Koseckich. W końcu gdy wybrała tą sukienkę wybrała się do przymierzalni, w środku był też Dominik...
Karolina: Dominik! Wysil się! Dominik!
Dominik: No poczekaj chwilę, nie mogę tak od razu! -odpowiedział.
Karolina: No dawaj! Jeszcze! Jeszcze! -mówiła podniesionym tonem.
Dominik: Idzie... -powiedział skupiony.
Karolina: Ałaaa... Dominik... Uważaj! -zapiszczała.
Dominik: No jeszcze chwila i przestanie... -pocieszał.
Karolina: Szybciej, bo jeszcze ktoś nas zobaczy! -pośpieszała go.
Dominik: No już Ci mówiłem... Staram się! -powiedział zestresowany.
Karolina: Dominik! Boli... Ałaa.. -zapiszczała.
Dominik: Jak teraz to Dominik! Czy to moja wina, że wzięłaś za małą sukienkę? -zaczął lamentować.
Karolina: Nie gadaj, tylko ściągaj!
Dominik: Już! -powiedział zestresowany.
Karolina: No nie pchaj tam tych pazurów, bo po pierwsze zniszczysz to cudo... A po drugie... Ałaa!
Dominik: Wiesz... Ja mam inny pomysł.. Wyjdź w tej sukience i ja ci ją kupię, a w domu pomyślimy jak ją ściągnąć.. -stwierdził po dłuższym rozważaniu.
Karolina: Ok. Ale ja płacę...
Dominik: Ja zapłacę... Tylko proszę już nigdy nie namawiaj mnie na takie zakupy... -poprosił ją.
Karolina: Okej.. Ale potem nie mów, że to ubranie ci się nie podoba, a tamto jest jak szmatka do podłogi! -odpowiedziała zgadzając się na kompromis.
Dominik: Spoko, nie denerwuj się.. -pocałował ją delikatnie w czoło.
_________________________________________________________________
Szczęśliwego Nowego Roku Mordeczki! <3
To już przedostatni rozdział, a jutro premiera czegoś nowego! :D